Rozszerzona odpowiedzialność producenta – podatek czy realny krok w stronę gospodarki obiegu zamkniętego?
Rozszerzona odpowiedzialność producenta (ROP) budzi coraz większe emocje w Polsce. Nowe przepisy mają zmienić sposób finansowania i organizacji gospodarki odpadami opakowaniowymi. Zwolennicy widzą w nich szansę na poprawę efektywności selektywnej zbiórki i recyklingu, natomiast wielu przedsiębiorców obawia się, że system w proponowanej formie stanie się jedynie dodatkowym podatkiem od opakowań. Spór dotyczy zarówno kształtu opłat, jak i roli państwa w zarządzaniu środkami finansowymi.
ROP – czym jest i jakie ma znaczenie?
Rozszerzona odpowiedzialność producenta to rozwiązanie wymagane przez prawo unijne, które zakłada, że firmy wprowadzające produkty w opakowaniach ponoszą koszty związane z ich późniejszym zagospodarowaniem. Celem jest wdrożenie zasad gospodarki o obiegu zamkniętym – tak, aby jak najwięcej surowców trafiało do recyklingu, a ilość odpadów na składowiskach systematycznie malała.
Projekt ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, opublikowany latem, wprowadza duże zmiany. Dotychczas przedsiębiorcy korzystali z usług prywatnych organizacji odzysku, które pomagały wypełniać obowiązki recyklingowe. Nowy system ma przenieść większość tych zadań do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ograniczenie roli organizacji odzysku
Obecny model funkcjonuje od ponad 20 lat. Organizacje odzysku zawierały umowy z recyklerami i potwierdzały, że określona ilość surowca – szkła, tworzyw czy metalu – została faktycznie poddana recyklingowi. Ten system, choć niedoskonały, utrzymywał kontakt producentów z branżą odpadową i dawał przestrzeń dla ekoprojektowania opakowań.
Według propozycji nowe przepisy marginalizują te podmioty, oddając kluczowe kompetencje państwowej instytucji. Oznacza to, że przedsiębiorcy będą odcięci od bezpośredniej współpracy z sektorem recyklingowym, co może utrudnić rozwój innowacyjnych rozwiązań w zakresie projektowania opakowań przyjaznych środowisku.
Brak przejrzystości w naliczaniu kosztów
Jednym z największych zastrzeżeń biznesu jest brak przejrzystości w ustalaniu wysokości opłat. W nowym systemie mają one być określane przez ministra klimatu i środowiska w drodze rozporządzenia. Krytycy obawiają się, że wysokość stawek będzie w praktyce ustalana głównie w gronie administracji państwowej, z ograniczoną możliwością wpływu przedsiębiorców.
Środki z opłat mają trafiać do NFOŚiGW, który następnie będzie decydował, w jaki sposób je rozdysponować – na przykład pomiędzy gminy, sortownie i recyklerów. Brakuje jednak jasnych mechanizmów kontroli czy gwarancji, że fundusz będzie rozliczany z efektywności selektywnej zbiórki i realizacji wymaganych poziomów recyklingu.
Czy ROP stanie się podatkiem od opakowań?
Wielu przedstawicieli branży zwraca uwagę, że nowy system w praktyce sprowadza się do wprowadzenia dodatkowego podatku od opakowań. W ich ocenie nie ma tu realnego powiązania pomiędzy wysokością wnoszonych opłat a jakością systemu selektywnej zbiórki. Obawy są szczególnie silne w sektorze rolno-spożywczym, gdzie stosuje się wielomateriałowe opakowania ze względów bezpieczeństwa żywności.
Jeśli te odpady nie zostaną skutecznie zebrane i skierowane do recyklingu, część z nich trafi na składowiska lub do spalarni. Wówczas przedsiębiorcy zapłacą pełną opłatę, mimo że ich wysiłek w zakresie ekoprojektowania nie przełoży się na realne korzyści środowiskowe.
Państwowy monopol i ryzyko braku odpowiedzialności
Nowe regulacje przewidują, że NFOŚiGW jako operator systemu ROP zyska bardzo szerokie kompetencje, a jego decyzje nie będą podlegały odwołaniu. Zdaniem krytyków prowadzi to do centralizacji i braku odpowiedzialności, bo instytucja państwowa nie ponosi ryzyka biznesowego ani sankcji za niewywiązywanie się z obowiązków.
Taki model oznacza, że gospodarka odpadami opakowaniowymi zostanie w dużej mierze upaństwowiona, a rola przedsiębiorców ograniczy się do roli płatników. Szacuje się, że koszty ponoszone przez biznes mogą wzrosnąć z obecnych 1,4 mld zł do nawet 5 mld zł rocznie.
Obawy o przeznaczenie środków
Dodatkowe wątpliwości budzi sposób wydatkowania środków. Krytycy obawiają się, że pieniądze z opłat trafią przede wszystkim na rozbudowę struktur administracyjnych, zamiast realnie wspierać system recyklingu i selektywnej zbiórki odpadów. Taki scenariusz oznaczałby ograniczoną poprawę efektywności gospodarki odpadami i ryzyko nepotyzmu w podziale środków.
Ryzyko wzrostu cen dla konsumentów
Podwyższone koszty dla przedsiębiorców mogą przełożyć się na wyższe ceny produktów w sklepach. Handel zwraca uwagę, że przy proponowanych rozwiązaniach koszty odbioru odpadów mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie. To rodzi obawę, że konsumenci będą musieli płacić więcej, choć system nie zagwarantuje wyraźnej poprawy jakości recyklingu.
Potrzeba nowego podejścia
Przedstawiciele rynku apelują, aby system ROP był zgodny z zasadą kosztu netto, czyli by przedsiębiorcy płacili tylko za faktyczne koszty gospodarowania odpadami pochodzącymi z ich produktów. Ważne jest też, aby środki z opłat były przeznaczane w sposób przejrzysty, a mechanizmy rozliczania operatora systemu gwarantowały osiąganie wymaganych poziomów recyklingu.
Zwraca się również uwagę na konieczność odpowiedniego czasu wdrożenia. Doświadczenia z systemem kaucyjnym pokazują, że zbyt szybkie wprowadzanie dużych reform bez przygotowania konsumentów i samorządów prowadzi do chaosu.
Podsumowanie
Rozszerzona odpowiedzialność producenta to koncepcja, która w teorii ma wspierać gospodarkę o obiegu zamkniętym i odciążać środowisko. Jednak kształt ustawy budzi liczne kontrowersje – od ryzyka centralizacji, przez brak przejrzystości finansowej, po możliwość wzrostu cen dla konsumentów. Bez dialogu między państwem, biznesem i samorządami trudno będzie stworzyć system, który naprawdę przyczyni się do rozwoju recyklingu i ograniczenia ilości odpadów.
https://www.rp.pl/forum-ekonomiczne